Fotograf Roku 2019 AG — Jesse La Plante

Fotograf Roku Gildii Artystycznej WPJA 2019 mówi, że nie mógł prosić o lepszy poligon dla swojego rzemiosła niż lata spędzone jako fotograf prasowy. Jesse La Plante dostrzega wiele podobieństw między wymaganiami związanymi z fotografowaniem ślubów a fotografią spotów, między innymi myślenie na nogach, dobra praca pod presją terminów, łatwe przechodzenie między reaktywnymi szczerymi a proaktywnymi portretami.

„Kiedy siadam i myślę o tym, przejście od fotoreportera do fotografa ślubnego, przynajmniej dla mnie, było płynne” – mówi La Plante, weteran WPJA od 2014 roku, który teraz czyni Kolorado swoim domem.

Kreatywność La Plante błyszczy w portretach jego par, z których 26 zdobi jego nagrodzone portfolio AG 2019. Dla La Plante portrety zapewniają bardzo potrzebną przerwę w dniu ślubu od fotografii z lotu ptaka. „W dniu ślubu dziewięćdziesiąt procent tego, co kręcimy, jest szczere” — zauważa. „To nie znaczy, że nikt nie wie, że tam jesteśmy. Po prostu niczego nie reżyserujemy ani nie pozujemy. Pozwalamy, aby wydarzenia rozwijały się naturalnie i uchwyciliśmy wszystkie autentyczne momenty, które pojawiają się w ciągu dnia”. Biorąc pod uwagę tę rzeczywistość, La Plante cieszy się całkowitą kontrolą nad każdą klatką, jaką daje mu portretowanie. „Jak malarz z pustym płótnem lub rzeźbiarz z blokiem marmuru, mamy przywilej tworzenia czegoś z niczego” — mówi. „Tworzenie kreatywnych portretów jest dla nas jako artystów niezbędnym ujściem. Pozwala nam oddychać i okresowo ładować baterie przez cały dzień ślubu”.

Oczywiście La Plante odpowiada na wiele pytań od innych osób z tej dziedziny, skąd czerpie inspirację do swoich charakterystycznych portretów. Jego odpowiedź: Znajduje go wszędzie, ale głównie w źródłach spoza branży ślubnej. Filmy, obrazy, architektura, sny, przypadkowe rozmowy, literatura – to wszystko i jeszcze więcej przenika przez jego świadomość, kiedy inscenizuje portret. „Czasami mam w głowie całą sesję portretową, zanim jeszcze zaczniemy zdjęcia. Innym razem nie mam żadnych z góry przyjętych założeń i po prostu nurkujemy i widzimy, dokąd zaprowadzi nas inspiracja”. Niezmiennie prowadzi go to w olśniewającym kierunku. Jest mistrzem oświetlenia na miejscu, a także wzmacnia i wzmacnia naturalne światło, aby udramatyzować swoje portrety.

La Plante, właściciel J. La Plante Photo, czerpie niektóre ze swoich znaczących inspiracji z gór w pobliżu jego domu w Boulder, gdzie często można go spotkać na nartach, gdy nie jest na sesji ślubnej. Lubi żartować, że jego pracownia ma dwa sezony: ślubny i narciarski. „Nie mogę sobie wyobrazić bardziej idealnego miejsca dla fotografa ślubnego” — mówi o swojej lokalizacji.

Fotografia ślubna przyczyniła się do zamiłowania La Plante do podróży. On i jego żona Moira byli we wszystkich stanach iw 18 innych krajach – czasem w pracy, czasem dla przyjemności, często dla obojga. Para niedawno zaczęła prowadzić własne warsztaty fotografii ślubnej, w które wpasowują się, gdy nie są na stoku, nie oglądają sceny muzycznej w Red Rocks ani nie sączą piwa rzemieślniczego z Kolorado.

Biorąc pod uwagę jego zamiłowanie do artystycznej kontroli, La Plante ma kilka stanowczych, ale życzliwych rad na pożegnanie dla par planujących ślub: nie wiąż rąk swojemu fotografowi, ograniczając jego kreatywność. Wszystkie jego najlepsze zdjęcia, jak mówi, „wydają się mieć jeden wspólny mianownik. Jesteśmy absolutnie najlepsi, gdy para daje nam carte blanche, aby zrobić wszystko i wszystko, czego chcemy spróbować. Nie ma nic milszego dla ucha fotografa niż słowa „Ufamy ci”.

„Zaufanie fotografowi do stworzenia czegoś pięknego to najlepsza rzecz, jaką możesz zrobić, aby mieć pewność, że otrzymasz niesamowite zdjęcia ślubne. Możesz nie wiedzieć, jak będą wyglądać, ale wiesz, że będą cholernie dobre”.